TelAwiw Online

Niezależny portal newsowy & komentarze, Izrael, Arabowie, Świat.

W kategorii: | sierpień 17, 2017 | 3:04

RATUSZ W ŻELECHOWIE.

TELAWIW OnLine: W Żelechowie (80 parę km na południe od Warszawy) stoi w rynku warowny ratusz z sukiennicami z końca XVIII wieku – zbudowany jako bastion dla Żydów na wypadek wojen i pogromów. Na moje rozeznanie – nowoczesny Ośrodek Syjonistyczny z synagogą w stolicy Kostaryki-San José to odległa replika żelechowskiego ratusza.

Okazuje się, że w języku hiszpańskim, którym posługują się tam lokalsi istnieje popularny czasownik polaquear – oznaczający „obnośną sprzedaż w polskim stylu”. Pionierami takiego handlu było pięciu młodych Żydów z Żelechowa, którzy w 1930 r. parowcem Orinoko przeprawili się z Hawru przez Atlantyk za chlebem do Kostaryki.

Zeszli na ląd bez grosza i na początek znaleźli sobie jakąś nędzną norę noclegową w centrum San José. Zaczęli szukać rodaków, których prawie tam jeszcze wtedy nie było. Spotkali w końcu krawca Fajgenblata z Londynu, który zgodził się dawać im towar na sprzedaż obnośną – skarpetki, bieliznę, szaliki etc. – ale tylko za żywą gotówkę.

Jedynym ich majątkiem był…spory, błyszczący samowar przywieziony z Żelechowa, na którym robili sobie rano herbatkę; potem zastawiali go w lombardzie, brali towar od londyńskiego mistrza igły Fajgenblata i łazili z nim cały dzień po domach. Wieczorem za zarobione pieniądze wykupywali samowar z lombardu i znowu parzyli sobie herbatkę.

Zaczęli jeździć konno po pueblach – kupili sobie sombrera i poncza – sprzedając towar na raty! Sami siebie nazywali klaperami (jidysz – od stukania do drzwi). To był początek wielkich karier – w biznesie, polityce i dyplomacji (90% Żydów w Kostaryce pochodzi z Polski). Z Żelechowa zdążyli ściągnąć przed Holokaustem rodziny i narzeczone; po Żydach został tam tylko „ratusz”.

© 2017 Eli Barbur. Wszelkie prawa zastrzeżone.



Reklama

Reklama

Treści chronione