TelAwiw Online

Niezależny portal newsowy & komentarze, Izrael, Arabowie, Świat.

W kategorii: | kwiecień 28, 2023 | 5:29

FRUWA TWOJA MARYNARA.

TELAWIW OnLine: Kolejny fragment nowej książki pt. „Fruwa twoja marynara” – w rozmowie z Krzyśkiem Urbańskim opowiadam o końcówce lat 60. w peerelu i początkach pomarcowej emigracji w Kopenhadze. Książka powinna ukazać się w drugiej połowie roku i będzie też dostępna online.

Z twoich opowieści wiem, że jednym z fenomenów w ówczesnej Warszawie był odkryty basen Legii, gdzie można było w cieplejszych miesiącach choć na chwilę zapomnieć o siermiężnej rzeczywistości.

Sezon kąpielowy na Legii startował zawsze zaraz po pochodzie pierwszomajowym, gdy na placu Defilad ruszała masowa balanga z kapelami ludowymi, czyli tzw. prywat u Józia. 200-kilogramowy basenowy Gruby Kazio skakał z rozbiegu z ocalałej cudem z przedwojnia modernistycznej 10-metrowej wieży „na bombę”, wywołując falę oceaniczną, że woda występowała z brzegów, a narąbany jazzband na górze ładował kawałki dixielandowe.

Wrzaski lodziarza w słomkowym kapeluszu „nie wódka, nie wino, lody Bambino” niosły się nad sfalowanym lustrem wody…Tam panował fantastyczny mikroklimat, który cholernie trudno jest mi dziś dokładnie opisać słowami; nie przypadkiem zapamiętałem z Legii najlepsze momenty wyluzowania – “Sunny Afternoon” Kinksów z tranzystorka Koliber – ciepłe browary na słynnym tarasiku widokowym na piętrze, skąd oparci o niebieską barierkę robiliśmy przeglądy panienek na betonowych trybunach, w brodziku przed basenem i dalej na kocykach w trawie.

Nigdy nie zapomnę, jak dużo wcześniej w podstawówce wchodziliśmy tam często za frajer przez korty od tyłu i ratownicy tropili nas po ceglanych śladach na mokrym betonie, i zawsze jak cię dorwali – zabierali ci ubranie i musiałeś zbierać papierki kijem z gwoździem na końcu do zachodu słońca; ale miałeś rzut na damskie solarium z czteropoziomowej wieży do skoków z trampoliną – choć nieraz musiałeś dać się ratownikowi sprowadzić sromotnie za ucho w dół takim spiralnym zejściem albo z palcami w uszach wybierałeś desperacki skok „na bombę”.

Przed maturą w ramach tak zwanych zajęć fakultatywnych urzędowaliśmy na Legii i co bardziej pracowici maturzyści ze świeżą opalenizną przybywali na basen w towarzystwie studentów-korepetytorów, którzy układali im „gotowce” w nadziei, że takie tematy trafią się na pisemnym z polskiego.

Obowiązywała szpanerska moda plażowa…

Na wszystkich krytych basenach w Warszawie – na Rozbrat i Konwiktorskiej, w PKiN i w Imce (były też trzy mniejsze w Grand Hotelu, liceum Batorego i akademiku na placu Narutowicza) obowiązywały wówczas przepisowo gumowe czepki i slipki z białego płócienka wiązane tasiemką z boku. Na odkrytej Legii przyczepiało się na tych sznurowadełkach okrągłe blaszane numerki z szatni, ale prawdziwym szpanem były kolorowe elastyczne spodenki kąpielowe najlepiej z Ciuchów, które zlokalizowane były wówczas koło Dworca Wschodniego. Prawdziwi bywalcy stawali na głowie, żeby załatwić sobie takie spodenki, które musiały też mieć kolorowy tekstylny pasek z klamerką.

Z tymi akcesoriami szpanowało się też latem na „polskim Wybrzeżu” – Czerwone Gitary w sopockim Non-Stopie koło mola, Jastrzębia Góra ze słynnym zakręcikiem, kempingi z dykty, cienkie piwko gdańskie. Słońce zachodziło między sosnami, długie nieruchome godziny – to były prawdziwe wakacje; ciary porozumienia na plecach i wiedziałeś, co jest grane – pamiętam z tamtych czasów, jak upijaliśmy się ciepłymi bełtami i wszyscy nieprzytomnie śmierdzieliśmy „Sportami”.



Reklama

Reklama

Treści chronione